Nie ma co się użalać gdy kończymy pewien rozdział w życiu. Sami ustalamy czas jego trwania i to jak będzie wyglądał. W wizjach i wspomnieniach obserwujemy swoje poczynania. Sukcesy i porażki uczą nas egzystencji. Jestem tylko (lub aż) człowiekiem. Chciałabym w niektórych momentach cofnąć lub przyspieszyć czas. Zatrzymać chwile. Udaje mi się to zrobić, jednak przywykłam do codzienności, która jest i mija. Wiele sytuacji do poprawki, mało idealnych. Mogę spokojnie stwierdzić iż skończyłam rozdział zwany "szkołą" i wkraczam do zupełnie innej książki, której tytułu jeszcze nie znam. Nie wiem czy potrzebuję podsumowania ostatniego wątku czy samej siebie. Wiem jednak, że takowy zbiór informacji jest potrzebny dla mojej psychicznej i emocjonalnej stabilizacji. Jestem gwałtowna, myślę gwałtownie, impulsywnie. Jednak rozwaga i cierpliwość również nie są mi obce. Łatwo się rozpraszam, a gdy czuję złość bądź ekscytację nie potrafię się skoncentrować. Jeśli chodzi o naukę to lubię sytuacje podbramkowe. Mało czasu i dużo materiału stawiają mnie w chwili oczywistej, jasnej. Boję się i cierpię z powodu uciekającego czasu, jednak późniejsze efekty dają mi dziką satysfakcję. Może to masochizm...Nie wiem. Czuję iż wbrew temu co mówią ludzie, jestem inteligentna. Brakuje mi samozaparcia, wewnętrznej mobilizacji. Miewam niezłe pomysły, ale mało chęci do ich realizacji. Jak już zaczynam działać to odzywa się mój słomiany zapał, a całą pozytywną energię szlag trafia. Muszę to zmienić, a jak powiedział mój motywacyjno-inspiracyjny mentor internet: "Nigdy nie jest za późno by zmienić swoje życie" oraz "Wyśpisz się po śmierci". Dzięki za uwagę i pozdrawiam nowo poznanych ludzi, którzy zostali pierwszymi postaciami w moim nowym wątku, w nowej książce o nieznanym tytule...