czwartek, 17 grudnia 2015

Reaktywacja

Chyba znowu pobawię się w blogereczkę. Stęskniłam się za możnością obsmarowania czegoś w internecie.
Wiecie co się zbliża?
Wiecie?
Wiecie?
Nowy rok się zbliża moi kochani! Patrzcie jaka jestem spostrzegawcza. Jak nigdy...ale do rzeczy.
Tak sobie pomyślałam, że może zmienię coś w tym 2016. Przejdę na dietę, zacznę się uczyć, wybaczę wrogom i takie tam inne pierdoły. Długo się nad tym zastanawiałam i doszłam do cudownego wniosku, iż te wszystkie "dobre" postanowienia noworoczne to jedno wielkie sranie w banie. No bo ile osób tak na prawdę rzuciło palenie w 2015? Albo przestało pić? Albo zaczęło więcej czytać?
Rozwalają mnie przypadki kobiet które postanowiły w 2015 zrzucić 5 kg a przytyły 10 (patrz: ja). Chociaż i tak uważam że 2015 był dla mnie rokiem hmn...chyba najbardziej powalonym. W życiu nie miałam tylu zrąbanych pomysłów co właśnie w tym roku, które (o dziwo) w większości przypadków kończyły się happy endem.
Nauczyłam się mieć totalnie wyjebane na to co inni o mnie myślą.
Jestem za homoseksualistami, wkurwiają mnie wszystkie szkoły w moim mieście (dlatego tak często je zmieniam), jebie mnie polityka i nie aspiruję na prawo na Uniwersytet Jagielloński.
Ogólnie to jestem dumna z tego (nie wszyscy mogą się tym pochwalić), że mam swój mózg i (uwaga!) umiem z niego korzystać. Notabene polecam, zajebista sprawa.
Wróćmy jednak do początku. Postanowienia noworoczne. Nie uważam, że są złe. Uważam, że są bezsensowne. Moim zdaniem jeśli masz coś zmienić to możesz to zrobić w każdej chwili. Ja tak zrobiłam. Z dnia na dzień zmieniłam szkołę, przyjaciół, nastawienie. Da się? Da się.
Dlatego błagam was ludzie. Jak chcecie coś zmienić to nie pierdolcie o tym przez całe święta, sylwester, styczeń, luty...nie piszcie o tym na facebooku, blogu, nie wysyłajcie snapów, polecam też nie pisać tego nawet w pamiętniczkach czy kalendarzykach bo jestem święcie przekonana, że wasze szlachetne postanowienia i tak się nie spełnią.

Buziaczki i HAPPY 2016 :*







________________________

Od dzisiaj znowu będę katować was moimi bzdurkami. Wiem, że znikam i pojawiam się na blogu no ale poza nim mam też życie ;) Uwielbiam moich czytelników i wiem, że są dla mnie bardzo wyrozumiali.
Obiecuję wam, miśki, że postaram się pisać w miarę regularnie.